Szkolne Echo

 
Szkolne Echo

Strona główna
Aktualności
Rekrutacja
Społeczność szkolna
Oddziały przedszkolne
Dokumenty szkoły
Podręczniki
Plan lekcji
Projekty EFS
Rzecznik Praw Ucznia
Bezpieczny Internet
Wieści pedagoga
Wieści psychologa
Harcerstwo
SKKT Bezdroża
Świetlica
Po lekcjach...
Sport
Nasi Przyjaciele
Kronika
Publikacje nauczycieli
Szkolne Echo
Ciekawe strony
Twoje dane - Twoja sprawa

 W tej części witryny będziemy prezentować prace uczniów.

 

 

 

Nasi pupile

Najlepszym przyjacielem człowieka jest zwierzę.

W tym krótkim artykule przedstawimy informacje o koniach, kotach i psach.

Czy wiesz że?

- Pies ,dzięki swojemu doskonałemu węchowi, może znaleźć swojego pana poprzez zapach.

- Duże konie ważą ponad 500 kg!

- Koty potrafią wyczuć chorobę i stres swojego pana.

- Pies potrafi wyczuć trzęsienie ziemi.

- Największym koniem jest koń rasy Shire. Ma wysokość w kłębie ok.185 cm, a z głową 2 m!

- Jeśli kot jest w domu i je suchą karmę, dla poprawienia humoru swojego Mruczka daj mu od  czasu do czasu kawałek kiełbaski.

- Najinteligentniejsza rasa psa to Border Collie.

 -Falabellka to rasa konia. To najmniejsze zwierzęta spośród koni. Mają kłębie tylko ok.50cm.

 

Śmiej się z nami, zwierzakami!

Żona pokazuje mężowi magazyn mody z najnowszymi modelami zimowymi i mówi:
- Chciałabym mieć takie futro...
Na co mąż spoza gazety:
- To jedz whiskas.

         *****

Mama mówi do syna:

-Synu nie możesz trzymać koni w domu.

-A dlaczego?

-A smród?

-Nie martw się. Przyzwyczają się.

       ******

Pewien pan kupił sobie dwa szetlandy. Jednego nazwał Kultura, a drugiego Zamknij Się. Pewnego razu wchodzi do sklepu z jednym z nich, a drugiego zostawia przed budynkiem. Zachwycona ekspedientka pyta:
-Ach!!! Cóż to za piękny piesek!! Jak się wabi?

-Zamknij Się…
-A gdzież Pańska kultura?!

- Przed drzwiami.

  Asia i Patrycja


 

Guzik

Witajcie!

Jestem guzikiem od munduru harcerskiego. Moim właścicielem jest  Maciek. Właściwie jesteśmy przyjaciółmi, od dwóch lat jesteśmy nierozłączni. Opowiem wam o najważniejszym wydarzeniu naszego zastępu. Aha! Nie przedstawiłem wam swojej drużyny. Otóż nazywamy się Włóczykije i jesteśmy z 6 drużyny harcerskiej Wagabunda działającej przy Szkole Podstawowej nr 4 w Międzyrzeczu.

            Pewnego sierpniowego dnia o świcie (nawet nie otworzyłem jeszcze oczu) razem z Maćkiem, Frankiem i Zenkiem, kolegami Maćka, wyruszyliśmy na wyprawę życia. Cała drużyna udała się na Zlot Stulecia Harcerstwa do Krakowa. Na miejscu zbiórki drużynowi zrobili apel i przeliczyli harcerzy. Podjechał autobus. Chciałem  grzecznie zająć miejsce, ale Maciek oczywiście musiał być przed innymi. Gdy wszyscy wsiedli, autobus ruszył i dzieci pożegnały rodziców. W autobusie była wspaniała atmosfera. Harcerze śpiewali i grali na gitarze. Zacząłem się wsłuchiwać, lecz wszyscy zasnęli i muzyka ucichła. Nawet Franek wymiękł, a ja zostałem sam, skazany na pastwę nudy. Cóż miałem robić? Poszedłem spać.

***

Gdy się obudziłem, byliśmy już na miejscu. Odebraliśmy bagaże i poszliśmy do namiotów. Moim skromnym zdaniem to, co dostaliśmy, to nie był prawdziwy namiot tylko ruina. Rozpadał się deszcz, a my zostaliśmy bez dachu nad głową. Musieliśmy nocować w składowisku. Ale drugi dzień był lepszy. Druh załatwił nam namiot, przenieśliśmy bagaże i ustawiliśmy się na zbiórkę. Potem poszliśmy na Stary Rynek, a gdy wróciliśmy, zobaczyliśmy niezwykłych gości: pana premiera, pana burmistrza, a także wojewodę lubuskiego. Po sesji zdjęć zjedliśmy obiad, a potem poszedłem spać. Właśnie się obudziłem, alebyłem sam, bez munduru, no i daleko od Maćka. Jak on mógł mnie zgubić? I jeszcze mnie nie szuka? Chyba nie zamierza kupować nowego guzika do munduru? Po co?! Przecież ja jestem absolutnie najlepszy!

Trochę się uniosłem, ale ciekawy jestem, jak wy byście się czuli w takiej sytuacji? Nie było miło. W pewnej chwili zobaczyłem, że Maciek  zorganizował poszukiwania. Zawołałem: „Tu jestem!”. Chyba pomogło. Ulga! W jednej chwili znalazłem się w rękach Maćka, a potem w jego kieszeni. Chyba nawet mnie pocałował. W każdym razie na pewno się ucieszył na mój widok. Uznałem to za dowód przyjaźni, bo przecież nie skąpstwo kazało mu szperać w trawie…

 Później znowu było wspaniale i ciekawie. Życie harcerza naprawdę jest niezwykłe. Przedostatniego dnia poszliśmy na mszę z udziałem prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Był taki upał, że Maciek zemdlał, dobrze, że ja nie straciłem w tym wszystkim głowy. Wieczorem słuchaliśmy koncertu nocnego. Ostatniego dnia spakowaliśmy się i wtedy zacząłem pisać tę historię. Gdy zobaczyliśmy rodziców, przywitaliśmy ich i pojechaliśmy do domu na herbatę.

Już następnego dnia przeszedłem niezłe tortury: pranie, suszenie na słońcu, a potem przypiekanie żelazkiem. To mama Maćka postanowiła przywrócić nasz mundur do porządku.

A w Krakowie było tak cudownie: żadnego moczenia w wodzie i ugniatania. Zero higieny, prawdziwa swoboda! Maciek obiecał, że kiedyś znowu tak będzie.

Maciej Duda

 
Rok szkolny 2009/2010 Rok szkolny 2008/2009 Numery archiwalne: Numery specjalne