III ŚWIĘTO PIECZONEGO ZIEMNIAKA - STOŁUŃ 2005

   W słoneczną sobotę wczesnym rankiem wyruszyliśmy do Stołunia, by uczcić Święto Pieczonego Ziemniaka. Przedzieraliśmy się przez leśną gęstwinę w nadziei, że nazbieramy przy okazji trochę grzybów. Niestety, było ich jak na lekarstwo. Mimo tego przyjemnie było wędrować przez las. W tym czasie uczniowie z klas I-III dotarli do Stołunia autobusem, by obejść całe Jezioro Stołuńskie. Oni tez chcieli zasłużyć sobie na miano Wytrawnego Piechura. Pomyliły im się kierunki i zamiast dotrzeć do mety trafili do .... Szarcza.  Przyjaźni żołnierze szybko udzielili nam wsparcia i wkrótce nasze zguby były już u celu. A kto pomylił drogę? Nieważne. Grunt, że wszyscy dotarli do mety i to ze śpiewem radości na ustach. Resztę zobaczcie sami. Niech żałują ci, którzy zostali w domach.


Wyruszamy na wędrówkę.

Pierwszy odpoczynek na placu zabaw w Żółwinie.

Przeprawa przez las w poszukiwaniu grzybów.

To już półmetek.

I nasze nieliczne grzyby.

Nareszcie wyjście z lasu. A ile jeszcze do końca? - monotonne pytanie maruderów.

Mamy częstują wszystkich pysznymi plackami.

I można samodzielnie upiec kiełbaski nad ogniskiem.

I wreszcie obiecywana grochówka wojskowa.

Żołnierze częstują wszystkich.

Leśne zguby dotarły szczęśliwie dzięki naszym żołnierzom.

Czas na męskie rozmowy..

I kto odbierze najdłuższą obierkę?

- Jaka pyszna kiełbaska!

- A ja wolę jeść z talerzyka.

Julka - smakoszka pieczonych ziemniaków.

Zuzi nie udało się ułożyć przysłowia o jesieni.

A jeszcze trudniej trafić ziemniakiem do kosza.

- My wolimy zajadać przy stole.

Ogłoszenie wyników konkursu turystyczno-krajoznawczego.

Ada, Karolina i Kasia oglądają swoje nagrody. Zasłużone.

- No, Jarku cóż to za owoc?

Teraz wiadomo, dlaczego wygrali czwartoklasiści.

Czas na koncert Pameli, który ...

....się bardzo podobał.

Sadzenie i zbieranie ziemniaków.

- I dla mnie starczyło ziemniaków.

Powrót